Grzechem byłoby nie wykorzystać tak pięknej pogody jaką mieliśmy ostatnio,więc weekend spędziliśmy nad oceanem,niedaleko miasteczka Kilkee, na zachodnim wybrzeżu Irlandii.
Ja nie jestem miłośniczką surowych irlandzkich krajobrazów,ale to miejsce uwielbiam ,z powodu pewnego domku.Domek ma szalonego właściciela,który jest emigrantem z Ameryki i który postanowił wnieść do totalnego pustkowia trochę życia i humoru.
Kto trafi tam pierwszy raz, jest z lekka przerażony,tym co tam zastaje,oraz pełen obaw co do intencji gospodarza;)Paranoja dopada wszystkich;)
Mój kolega chodził po domu,szukał dziury w podłodze, nucąc melodię z komedii ,,Kołysanka''.Kto z Was oglądał film,wie o co chodzi;)Dziury nie znalazł,ale na parapecie w sypialni natknął się na siekierę(ciekawe po co tam ona;)
Na szczęście okazuje się,że każdy wychodzi stamtąd żywy ,a co więcej, chce znów tam wrócić;)
Zobaczcie sami czy nie warto;)
To szalony Mike w swoim szalonym samochodzie;)
Dom jest jedyny w swoim rodzaju i uwielbiam jego klimat.
Na ścianach obrazy każdej maści,począwszy od starych grafik,skończywszy na nowych zachodach słońca;)
Sieci rybackie tak dla ozdoby;)
Na tej ścianie jest wszystko,nie sposób sfotografować każdej rzeczy z osobna
Stary kołowrotek ,który kusił mnie nieziemsko,ale niestety nie znalazłby miejsca u mnie w domu
tu drugi
To nie moje plecionki;)
zobaczcie na te lampy;))
telefon,ciut zakurzony,ale piękny;)
Mike ma w swoim garażu sklepik ze starociami,ale niestety nie mam zdjęć,gdyż najzwyczajniej w świecie zapomniałyśmy tam wpaść i trochę popstrykać
Pewnie jeszcze będzie okazja
Mike wykorzystał mniej wartościowe rupiecie do zrobienia pola do mini golfa.
Jejku czego tam nie ma;))
Za każdym razem ,kiedy tam jesteśmy przynosi własnoręcznie złapane homary i kraby i raczy nas tymi przysmakami.To nie jest chyba moje ulubione danie,ale grzeczność nie pozwala odmówić;)
Mam nadzieję,że nie rozczarowałam Was, tym nie związanym z robótkami postem;)
Pozdrawiam Was bardzo cieplutko;)
dokładnie jak w bajce, pięknie, kolorowo i z nutką grozy:)Fajnie, ze miło spędziłaś weekend.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńIlona bardzo fajne miejsce:D Przede wszystkim prawdopodobnie każdemu zbieractwo kojarzy się ze stertami gratów po sam sufit a pan Mike widać ma porządeczek i wszystko gustownie poukładane :D Ma fajne okazy w kolekcji :D
OdpowiedzUsuńCzadowe miejsce :-D
OdpowiedzUsuńWidzę ,że weekend bardzo udany ,bo w takim domku wśród tych" klamotów ,staroci i rupieci" można nieźle wypocząć i oderwać się od rzeczywistośći.Mnie te lampy zachwyciły .Myślę też ,że nie jedna rzecz będzie dla Ciebie inspiracją i stworzysz coś w tym stylu i za to trzymam mocno kciuki,aby się udało:)
OdpowiedzUsuńFantastyczne miejsce, dom z duszą!
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce, a rupiecie czy starocie zachwycające:) Pole golfowe jest niesamowite - tam można znaleźć dosłownie wszystko:) Na pewno nie można przejść obojętnie obok takiego miejsca:) Na homary i kraby jednak bym się nie skusiła - nie w moim guście;) Udanego wypoczynku życzę i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWspaniale że pokazałaś nam takie niesamowite miejsce, normalnie nie spotyka się tylu wspaniałości w jednym miejscu - już lubię tego pana!!! i leciutko zazdroszczę że nie mogę na własne "gały" oblukać tych lamp i pola golfowego... ale czad!
OdpowiedzUsuńNiby różne epoki a wszystko ładnie się komponuje :)). Ma swój styl
OdpowiedzUsuńmogłabym tam zamieszkać :D
OdpowiedzUsuńInteresujące miejsce :)Facetowi wyobraźni nie brakuje :)
OdpowiedzUsuńDom i właściciel z wielką duszą :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe, że ktoś ma odwagę żyć tak jak chce, tak jak lubi. Ten dom jest niezwykły i wcale nie sprawia wrażenia graciarni (przynajmniej na zdjęciach). Raczej gustownego kiczu. To niezłe miejsce dla uruchomienia fantazji i szukania inspiracji. Miałaś Ilonko ekstra weekend i wcale się nie dziwię, że lubisz to miejsce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajne miejsce :) Jak to niektórzy mówią: ma swoją duszę :)
OdpowiedzUsuńAleż piękne krajobrazy ! Rewelacja !
UsuńZapraszamy do nas: www.k-mea.blogspot.com :))